lipca 06, 2020

KSIĘŻNICZKA Z TEKSASU // DIANA PALMER

To chyba moje pierwsze spotkanie z Dianą Palmer i muszę przyznać, że bardzo udane. Jeśli chodzi o ten gatunek to ja naprawdę praktycznie nie mam wymagań, więc sporo romansów mi się podoba. Tutaj jednak było wszystko to, co lubię najbardziej i dlatego czytałam tak długo, aż skończyłam. Nie mogłam się oderwać i nawet poszłam spać później niż zwykle, co mi się raczej nie zdarza, bo jako matka półtorarocznego dziecka doceniam każdą minutę snu.  

Mallory od początku nie ufał tej dziewczynie. Kiedy zatrudniał ją na ranczu, przeczuwał, że Morie nie jest tym, za kogo się podaje. Niby niewinna jak aniołek, ale ma niewyparzony język i nie boi się krytykować szefa. Niby biedna jak mysz kościelna, ale tylko ona wie, jak zorganizować eleganckie przyjęcie i zna bardzo wpływowych ludzi. Gdy Morie zostaje oskarżona o kradzież, Mallory nie słucha wyjaśnień i wyrzuca ją z pracy. Nie wie, że właśnie popełnił największą życiową pomyłkę…

Bardzo polubiłam Morie. Chociaż z naprawdę bogatej rodziny jej marzeniem było pracować na ranczu, a ojciec nie pozwalał jej robić nic na ich rodzinnej farmie. Wyjazd z domu w takiej sytuacji to naprawdę wyjście ze swojej strefy komfortu i podziwiam, że się na to zdecydowała. To najlepiej opisuje jej charakter. Pieniędzy jak lodu, a woli sprzątać po krowach i koniach, byle przestać być jedynie panną na wydaniu, o którą wszyscy zabiegają wyłącznie ze względu na majątek.

Jeśli chodzi o główną męską postać... Mallory'ego od początku nie lubiłam i po skończeniu lektury również to się nie zmieniło. Można by go porównać do pana Darcy'ego w kowbojkach, jednak jego zachowanie to po prostu porażka, a zaślepienie pewną kobietą graniczy już z absurdem. Jedno trzeba autorce przyznać - nie ma tutaj spektakularnej przemiany z gbura na romantycznego Don Juana. Był gbur i gbur pozostał do samego końca. 

Ich historia kojarzy mi się troszeczkę z ostatnio przeczytaną Błękitną krwią, choć może tylko pozornie, bo czytałam jedną po drugiej. Mimo to fabuła przypadła mi do gustu mimo niedociągnięć, pewnych mało realnych wątków. Wiadomo jednak, że każda z pań (i panów?), która po taką książkę sięga z całą pewnością nie oczekuje realizmu, a miłości wielkiej i prawdziwej, od pierwszego wejrzenia i do samego końca. To z pewnością tutaj jest, więc ja jestem zadowolona, moja ukryta wewnątrz mnie romantyczka również, więc po Księżniczkę z Teksasu można spokojnie sięgnąć. Byleby bez zbytnich oczekiwań. To w przypadku romansów nigdy nie jest dobrym pomysłem. 

Zastanawiam się, czy kontynuować przygodę z tym cyklem. Nie jestem wielką fanką serii, gdzie każdy tom jest o innej postaci w tym samym kręgu ludzi. Zdecydowanie muszę to przemyśleć, bo niedługo pojawi się wznowienie części drugiej...

★★★★★★☆☆☆☆

Księżniczka z Teksasu // Diana Palmer // Wyoming Though // Janusz Maćczak // Wyoming Men // tom 1 // 17 czerwca 2020 // Wydawnictwo HarperCollins Polska // 38,99 zł

Za egzemplarz bardzo dziękuję wydawnictwu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger